Ostatnio była u mnie "francja-elegancja", ale pora wrócić do szarej rzeczywistości...
Wszak zaczął się czas porządków świątecznych:)
Ale uwaga - ja nie szaleję! Owszem, na początku "swej kariery - pani domu", wzorem mamy, stawałam na rzęsach aby wysprzątać każdy kącik! Na szczęście szybko mi przeszło;))
Teraz wrzucam na luz. Przecież nic się nie stanie, jeśli czegoś nie przetrę...A jak nawet nie posprzątam, to co? Grunt, żebym w dobrym humorze przywitała święta:D
Czyli dzisiaj "na domowo"...
Pomiędzy odkurzaniem, a prasowaniem firanek nie zapominam o relaksie i posiłkach;))
Ułatwiam sobie pracę ile się da! W tamtym roku postanowiłam nie myć okien, bo co roku okupuję to chorobą.
Kupiłam sztuczny śnieg, zrobiłam śnieżki na szybach i było super!
Wczoraj się złamałam i je umyłam - oczywiście jestem przeziębiona!
Jaki z tego wniosek? W przyszłym roku kupić śnieg w sprayu!
Z zakupami przedświątecznym też nie szaleję - zrobiłam plan menu 17 lat temu (po ślubie) wraz z odnośnikami:D A przecież takie menu nie ulega zmianie;)
Mam dwa - bożonarodzeniowe i wielkanocne. Wyciągam zeszyt, robię spis i gotowe!
Jedna rzecz mnie tylko stresuje w tym czasie...GOTOWANIE!!!
Staram się część zrobić wcześniej np. pierogi...ale zdarzyło się, że zapomniałam ich wyjąć z zamrażarki..Siedzę przy wigilijnym stole i czegoś mi brakuje...Pierogów!!! Teraz kupuję gotowe:))
Tak więc relaksuję się w swoich odjazdowych skarpetkach, bo przede mną jeszcze trochę roboty;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~